Miejsca niezwykłe – Krynicka Koliba

Tekst i Fot: © Konrad Rogoziński

Krynicka Koliba

Miejsca niezwykłe

Krynicka Koliba, Fot © Konrad Rogoziński

Nietuzinkowe, niezwykłe, niepowtarzalne...

… z powodów najróżniejszych, czasem z sentymentu, czasem z obiektywnych względów. Są takie miejsca na mapach naszych wewnętrznych podróży, którym z jakichś sobie znanych powodów przeznaczamy specjalne miejsce w sercu i pamięci. Dla mnie takim miejscem jest, o zgrozo, obiekt znajdujący się przez większość roku w samym środku turystycznego wiru. Dojść tu można wieloma szlakami z dolin promieniście oplatających Jaworzynę – to przecież szczyt najwyższego pasma tej części Beskidu Sądeckiego. Dodatkowo wjedziesz tu koleją gondolową, bo to górna stacja PKL Jaworzyny Krynickiej. 

 

O jakiej więc wyjątkowości i niezwykłości mówisz chłopie?”, mógłby zapytać niejeden zdroworozsądkowo myślący człek. Ano o tej z pogranicza dwóch powodów wymienionych na początku artykułu – tej związanej z niezwykłym sentymentem, i tej wynikającej z obiektywnej wyjątkowości. “Ale jak to?” Pytałby nadal zdroworozsądkowo myślący człek. “Przecież takich miejsc są dziesiątki”. Prawda i nieprawda, odrzekłbym. Z powodów obiektywnych – po pierwsze, nie ma drugiego takiego obiektu noclegowego w Polskich górach, z którego obserwować możemy jednocześnie i Karpaty Ukraińskie i Tatry. Beskid Niski i Góry Lewockie. Góry Leluchowskie i odległe Góry Wołowskie (Volovské vrchy), za którymi są już Węgry…

Widok z okien Krynickiej Koliby o wschodzie słońca, Fot © Konrad Rogoziński

A ja pod ręką mam Beskid Sądecki i Jaworzynę. Mieszkam zaraz pod nią, i z niej korzystam. I nauczyłem się z niej korzystać w taki sposób, który mi osobiście daje radość i spokój. Wybieram takie terminy, że omijam tłumy, mając niejednokrotnie lepsze warunki pogodowe niż “szczęśliwcy” znajdujący się tam w szczycie sezonu, który teoretycznie zapewnia najlepsze warunki. Czy to do korzystania z zimowych uroków, czy z jesiennych. Wielokrotnie mój pobyt w Kolibie końcówką marca czy w listopadzie odwdzięczył mi się wspaniałymi warunkami zimowymi lub wyjątkowymi, jesiennymi mgłami i inwersją, dającą niesamowitą widoczność, kiedy to właśnie można dostrzec odległe Karpaty Ukraińskie. Dodając do tego świetną kuchnię, piękne, ciosane z grubych bali wnętrza, dobrego ducha tego miejsca – Panią Anię oraz te wszystkie wschody i zachody słońca otrzymamy moją osobisto-obiektywną mieszankę powodów wyjątkowości Krynickiej Koliby. 

 

Jak ożeniliśmy Krynicę z Muszyną

Na koniec kolejny, bardzo już osobisty powód. Jestem Muszynianinem mieszkającym w Krynicy. Od dawien dawna, jak we wszystkich lokalnych społecznościach, z niedających się już odkryć powodów, istnieją różne lokalne spory i przekomarzania się. 

Kto co ma lepszego, z jakiego powodu tak, a nie inaczej, i że komuś się należy to, bo tak. Tak jest między innymi w kwestii położenia szczytu Jaworzyny. No właśnie…Krynickiej.  

A dlaczego Krynickiej, skoro administracyjnie położona ona jest w Gminie Muszyna? To już dywagacje czysto administracyjne i urzędowe. My w 2018 roku postanowiliśmy położyć kres tym wszystkim sporom i ożenić Krynicę z Muszyną. W przenośni i dosłownie. A w akcie naszego ślubu jako adres zawarcia go widnieje Jastrzębik 57, czyli Gmina Muszyna. Tak, w Kolibie odbył się nasz ślub i wesele, czego na pewno ani my, ani nasi świetni goście, zwłaszcza Ci z nizin, nie zapomną do końca życia!


“Dobra chłopie, przekonałeś mnie!” – czy tak rzekłby ów zdroworozsądkowo myślący człek, znając moją pełną argumentację dotyczącą wyjątkowości tego miejsca? Odpowiedź pozostawiam Wam, zapraszając do Koliby szczególnie poza sezonem! A, byłbym zapomniał…tylko nie próbujcie tam dotrzeć, wpisując ten adres do nawigacji, bo utkniecie w lesie. Pozostaje opcja piesza, gondola lub, w wyjątkowych sytuacjach, samochody terenowe właścicieli obiektu po wcześniejszym kontakcie.

Dowiedz się więcej

Zobacz galerię zdjęć