Beskidzka przyroda jest zachwycająca, to wiemy wszyscy! Któż z nas podążając
górskim szlakiem nie pochylił się nad kwitnącym pierwiosnkiem
czy storczykiem? Ale górskie lasy, łąki i zarośla kryją w sobie znacznie
więcej, niż nam się wydaje. Podczas gdy jedzenie na sklepowych półkach
ma coraz mniej wartości odżywczych, przyroda Beskidów aż kipi od
witamin, minerałów i innych substancji o wartościach leczniczych! Bogactwa,
z których korzystały nasze prababki, niestety zostały przez nas
zapomniane. Przypomnijmy je sobie!
Kanapki z górskiej łąki.
Wędrując Beskidem Sądeckim, warto rozglądać się
w poszukiwaniu smacznych liści, które można dodać
do sałatki lub naszej podróżnej kanapki.
Pierwiosnek lekarski.
Już w marcu i kwietniu sprawdzą się idealnie najmłodsze
listki pierwiosnka lekarskiego oraz babki
lancetowatej i zwyczajnej (starsze stają się gorzkie).
Z pierwiosnka można zrobić również wino! Zarówno
pierwiosnek jak i babki są roślinami leczniczymi.
Wszechstronny czosnek niedźwiedzi
i czosnaczek
pospolity.
Kolejną rośliną o niesamowitych wartościach odżywczych
i smakowych jest zyskujący coraz większą
popularność czosnek niedźwiedzi. Jego liście i cebulki
mają intensywny smak oraz działanie rozgrzewające
i bakteriobójcze. Można go kisić, zalewać oliwą,
dodawać na surowo do mizerii, sałatek, zup lub
kanapek albo robić z niego pesto lub farsz do pierogów
(takich pierogów można skosztować w Chatce
Magóry). Czosnaczek pospolity też jest w smaku
podobny do czosnku, trochę również do gorczycy.
Wczesną wiosną sprawdza się idealnie jako dodatek
do różnych dań, ale tylko na surowo, po ugotowaniu
traci aromat, zachowuje za to mocną goryczkę.
Do przyprawiania można też używać jego nasion i
owoców.
Wrotycz pospolity.
Wrotycz pospolity też był kiedyś doceniany za
swoje właściwości. W XVII-wiecznej Anglii pieczono
ciastka z wiosennymi liśćmi wrotyczu z powodu
ich działania odrobaczającego. Ta roślina działa stymulująco
na mózg, ale tylko w niewielkich ilościach.
Liście bukowe.
Do kanapek i sałatek nadają się też najmłodsze wiosenne
liście bukowe o kwaskowatym smaku.
Szczawik zajęczy.
W cieniu ogromnych buków rośnie natomiast szczawik
zajęczy o wspaniałym kwaskowatym smaku i
cytrynowym aromacie. Na surowo można jeść zarówno
kwiaty jak i liście.
Herbaty i nalewki prosto z łąki
i lasu.
Górskie lasy i zarośla to spiżarnie pełne skarbów –
owoców głogu, dzikiej róży czy derenia.
Owoce głogu
Nie smakują jak typowe owoce, nie są słodkie, ale
mączyste i lekko tłuste. Kiedyś przygotowywano z
nich pożywną, ale mało smaczną papkę. Dziś z liści
parzy się herbatę, ale można je też jeść na surowo
prosto z krzaka, świetną i smaczną przegryzką
w trakcie wycieczki są też pąki. Owoce są idealnym
surowcem do przygotowania pysznej i zdrowej nalewki.
Głóg jest dziką rośliną leczniczą pomocną w
chorobach układu krwionośnego.
Wiele zastosowań dzikiej róży
W Polsce
dziko żyje kilkanaście bardzo podobnych do siebie
gatunków róży. Z ich owoców bogatych między
innymi w witaminy C, A i E można zrobić herbatę,
nalewkę, wino czy konfiturę. Można je suszyć i wykorzystywać
jeszcze długo po zerwaniu. Płatki róży
pomarszczonej utarte z cukrem są jednym ze smaków
mojego dzieciństwa. Dziś płatków róży dodaję
do domowego piwa – wraz z hibiskusem dają niesamowity
aromat!
Skarb natury – bez czarny.
Jednym z cenniejszych skarbów przyrody jest bez
czarny. Z jego owoców można zrobić sok, wino lub
nalewkę, ale można je też jeść na surowo lub ugotowane.
Z kwiatów również można przyrządzić napój
lub usmażyć je w cieście naleśnikowym. Trzeba jednak
pamiętać o tym, że niedojrzałe owoce i liście są
trujące. Bez czarny jest bardzo bogaty w witaminy i
minerały, idealny przy przeziębieniach.
Koniczyna.
W Polsce występuje ponad 20 gatunków koniczyny,
uwielbianych przez krowy czy owce. Jednak koniczyna
łąkowa i biała była kiedyś jadana w postaci wysuszonych
i sproszkowanych kwiatów dodawanych
do chleba. Robiono z nich też herbatę, a korzenie
gotowano. Kiełki koniczyny nadają się do jedzenia
na surowo, tak jak młode liście (przed pojawieniem
się kwiatów). Koniczyna to roślina o działaniu wykrztuśnym
i moczopędnym, można stosować ją też
do łagodzenia objawów menopauzy czy miesiączki.
Ma zbawienny wpływ na jędrność skóry. Jest bogatym
źródłem wielu witamin oraz minerałów.
Dzika kawa – przytulia.
Z niektórych beskidzkich roślin można nawet zrobić kawę! Przykładem jest przytulia, zarówno właściwa,jak i czepna. Prażone nasiona mogą zastąpić kawę, która pochodzi z tej samej rodziny Rubiaceae. Młode pędy i liście można zjadać po ugotowaniu. Kwitnąca przytulia właściwa barwi potrawy podobnie do kurkumy.
Nalewka z buka.
Świeżo rozwinięte liście wspomnianego wcześniej
buka również nadają się na nalewkę, a to nie jedyna
jadalna część tego drzewa. Nasiona buka zawierają
prawie 20% oleju, który można wyciskać i używać
do sałatek albo zamiast masła.
Dzikie przyprawy.
Jedną z przypraw częściej używanych w naszych
kuchniach jest macierzanka – roślina pochodząca
z południa Europy, ale niewielu z nas zdaje sobie
sprawę, że jest to po prostu jeden z gatunków
tymianku. W Polsce występuje kilka gatunków tej
rośliny, również aromatycznych i o podobnych właściwościach,
m.in. bakteriobójczych i przeciwpasożytniczych.
Działa też wspomagająco przy problemach
układu oddechowego.
Zupa z leśnej polany – zdrowa pokrzywowa.
Wszyscy znają pokrzywę, wielu uporczywie z nią
walczy i traktuje jak chwast (chwasty to po prostu
rośliny, których zastosowania nie znamy!). Ale pokrzywa
jest rośliną idealnie nadającą się na nasz talerz,
chociaż nie na surowo. Gotowanie lub smażenie
usuwa niepożądane, parzące właściwości tej rośliny.
Oprócz znanej wszystkim herbaty z pokrzywy można
zrobić zupę, uwarzyć z niej piwo, zrobić pesto lub
farsz do pierogów. Wywar z pokrzywy może też posłużyć
za podpuszczkę do wegańskiego sera.
Żywokost.
Rośliną o cenionych wartościach leczniczych jest też
żywokost lekarski. Od wieków używano jego korzeń
jako środek przyspieszający gojenie się ran. Jego
liście i korzenie można użyć jako dodatek do zup.
Upieczone korzenie wraz z korzeniami mniszka i
cykorii używane były dawniej jako substytut kawy.
Skąd czerpać wiedzę?
Nie sposób opisać wszystkich roślin jadalnych rosnących pod bokiem, ani ich wartości odżywczych
i leczniczych, ja poruszyłam tu tylko czubek góry lodowej. Wiedza na ten temat jest na
wyciągnięcie ręki w książkach botanicznych i zielarskich, a nawet kucharskich książkach naszych
babek. Oczywiście wiele informacji można znaleźć też w Internecie. Tym, których zainteresuje ta
wiedza, polecam dzieła Łukasza Łuczaja – znanego etnobotanika, autora takich dzieł jak „Dzika
kuchnia” czy „Podręcznik robakożercy”. Pamiętajmy tylko, że to, co w niewielkich ilościach leczy,
w większych może zatruć, dlatego zacznijmy od niewielkich porcji beskidzkich smakołyków, a najlepiej
poczytajmy o ich pozytywnych i negatywnych działaniach przed zjedzeniem.