Anna będzie żyć … – Pijalnia Anna w Żegiestowie Zdroju

Tekst © Iwona Kamieńska, Dobry Tygodnik Sądecki

Zdjęcia: © Konrad Rogoziński

Anna będzie żyć...

Pijalnia Anna w Żegiestowie-Zdroju

Anna umierała od przełomu lat 2002 i 2003. Wtedy właśnie zamknięto ją przed ludźmi i przestano o nią dbać. Przez wybite szyby od czasu od czasu włamywali się do niej miłośnicy urbexu, eksploratorzy opuszczonych budynków, które czas zamienia w ruinę. Witały ich tablice z informacją o śmiertelnym zagrożeniu związanym z próbą sprawdzenia, czy serce Anny jeszcze bije. Wszędzie wokół utrzymywało się duże stężenie dwutlenku węgla. W niszach, wnękach i zakamarkach piwnic mogło być go tak dużo, że dla nierozważnych śmiałków wejście w te miejsca groziło utratą przytomności i zaśnięciem na zawsze. Widocznym znakiem zagrożenia były porosty pokrywające zielonym dywanem schody i podłogi. Gdyby trzeba było dłużej czekać na remont, budynek zamieniłby się w grobowiec źródła, do którego niegdyś ludzie tłumnie przychodzili po zdrowie… Niebawem jednak Anna znów przyjmie gości.

Żródło Anna w Żegiestowie-Zdroju

Żegiestowskie źródło „Anna” otrzymało imię starosądeczanki – Anny Sobańskiej, żony Ignacego Medweckiego. W 1846 roku Ignacy trafił na źródło, wykupił ziemię od miejscowych chłopów i zlecił laboratoryjne badania składu wody. Analiza wykazała, że jest to silna żelazista szczawa. Na polecenie Medweckiego nad źródłem zbudowano altanę i otwarto pierwszą, prowizoryczną pijalnię, a nieopodal niej – sezonowe drewniane pensjonaty. Tak zaczął rodzić się Żegiestów-Zdrój. Po Ignacym dzieło przejął jego syn – Karol Medwecki.
Otwarcie w 1876 roku linii kolejowej Tarnów – Muszyna, z przystankiem w Żegiestowie, na którym zatrzymywał się pociąg pod parą, było okolicznością bardzo sprzyjającą ówczesnym gospodarzom uzdrowiska. Zaczęli przyjeżdżać goście z całej Polski, a w ślad za ich zainteresowaniem wyrastały nowe wille i pensjonaty. Powstał wówczas między innymi pierwszy żegiestowski Dom Zdrojowy z pijalnią. Zbudowano go nieopodal miejsca, w którym Ignacy postawił altanę nad źródłem „Anna”.

Jedyną pamiątką, jaka pozostała do dziś po tym pierwszym okresie istnienia uzdrowiska, jest „Żegotka” zbudowana około 1878 roku (obecnie w remoncie).

Żegiestów-Zdrój. Czar przedwojennej elegancji

Po pierwszej wojnie światowej, w czasie gdy Żegiestowem zarządzała spółka pod kierownictwem Jędrzeja Kukierka, a później jego syna – Kazimierza, maleńka miejscowość cieszyła się rosnącą popularnością. Stała się obiektem pożądania amatorów wypoczynku z wyższych sfer. Nocowali w willach „Zamek”, „Polonia”, „Elżka”, „Malutka”, w urokliwym „Orlątku”, w „Sanato”, w „Białym Orle”, w „Zosieńce”, a później również – w Nowym Domu Zdrojowym i w luksusowym hotelu na Łopacie Polskiej. Tak miejscowa ludność nazwała cypel utworzony przez koryto Popradu porośnięty lasem i wciśnięty w Słowację. W latach 30. XX w. wyrósł na nim hotel „Wiktor”. Ziemię w tym miejscu chciał kupić sam Jan Kiepura, przegrał jednak przetarg z Małopolską Spółdzielnią Urzędników Naftowych. Nowy Dom Zdrojowy zamykający wąwóz Szczawnego Potoku, około 350 metrów poniżej „Anny” stoi od 1929 roku. Zaprojektował go rozchwytywany w owych czasach profesor Adolf Szyszko-Bohusz. Był to najbardziej elegancki w latach międzywojennych obiekt kurortu. Z alejek spacerowych wytyczonych wśród drzew na zboczu wąwozu można było wejść wprost na korytarze prowadzące do pokojów. Ani wewnątrz, ani poza obiektem na nie było szans na nudę. Czas można było spędzać na zabiegach leczniczych albo w… kawiarniach i restauracjach. Żegiestów miał swoją kręgielnię, w sali balowej Domu Zdrojowego odbywały się koncerty i dancingi, nad Popradem urządzono kąpielisko, a na Łopacie – korty tenisowe. Dla gości przygotowano latem kajaki i łódki, zaś zimą zapraszano ich na kuligi, ślizgawkę i na narty.

Smutny czas i destrukcja uzdrowiska

Piękny czas skończył się wraz z wybuchem kolejnej wojny. Wyposażenie uzdrowiska rozkradziono, w „Wiktorze” ulokowano niemiecki szpital wojskowy, zaś w Domu Zdrojowym urządzono kwaterę młodzieży z Hitlerjugend oraz szkołę policyjną. Po wojnie nastały siermiężne czasy PRL. Wrócili wprawdzie goście, ale głównie beneficjenci Funduszu Wczasów Pracowniczych, turnusów robotniczych i koloniści. Upaństwowione uzdrowisko z roku na rok powoli pustoszało, aż w końcu w 2002 roku zapadła decyzja o zamknięciu Domu Zdrojowego i „Anny”. Dzieło Szyszko – Bohusza szybko zaczęło straszyć powybijanymi szybami w oknach, pozrywanymi podłogami, odpadającymi kafelkami, urwanymi klamkami, dach „Anny” obrastał mchem, a na posadzkach osadzała się ruda warstwa żelaza wytrącanego z wody.

Źródło jednak przez cały ten czas biło, ale nie dla ludzi. Cenna zdrowa woda mineralna przez kilkanaście lat spływała do potoku.

Anna będzie żyć...

W reanimację „Anny” zainwestowali nowi właściciele Żegiestowa – rodzina Cechini. Niemało dołożyła do tej inwestycji także Unia Europejska.
Bracia Stanisław i Józef Cechini to potomkowie włoskich budowniczych* linii kolejowej, która połączyła ten uroczy zakątek doliny Popradu z resztą Polski. Na prace remontowe – wymianę dachu, remont elewacji kamiennej i wnętrza oraz wymianę instalacji – Spółka Cechini Żegiestów-Zdrój Główny zdobyła ponad 768 tys. dofinansowania.
„Anna” będzie mogła wkrótce znów przyjąć gości. Choć to jeszcze nie czas i nie miejsce na ogłoszenie szczęśliwego finału tej historii. Trochę jak w muzyce – pasuje tu komunikat: da capo al fine…, bo cały czas trwa reanimacja Domu Zdrojowego i Żegotki. One też mają szansę służyć ludziom – tak, jak od kilku lat służy wyremontowany, znów piękny jak dawniej Wiktor.

Zobacz czwarte wydanie magazynu: