Diabeł tkwi w szczegółach

Tekst:  © Konrad Rogoziński

Fot. © Konrad Rogoziński
© Paulina Kurnyta-Ciapała

 

Diabeł tkwi w szczegółach

Przestrzenie, szerokie panoramy, spektakularne wschody i zachody słońca, złota godzina, niebieska godzina, długie czasy naświetlania… Wszystkie te tematy i zagadnienia znane są doskonale zawodowcom jak i zaawansowanym amatorom świata fotografii. Są esencją i chlebem powszednim wyżej wymienionych, z czym ja sam od lat mam do czynienia, wybierając pory dnia i roku oraz techniki, poprzez które chcę przekazać swoja wizję rzeczywistości zastanej. Ale według mnie to powinna być tylko jedna ze stron wszechstronnego fotografa krajobrazu, bo…

Diabeł tkwi w szczegółach

Naturę traktuję holistycznie, jako jedną całość. Przysłowiowy, symboliczny diabeł, czyli swego rodzaju istota sprawy i esencja, przejawia się w nieoczywistych, drobnych szczegółach, które często na co dzień pomijamy, szukając spektakularnych i powalających efektów. Jako fotografowie i wędrowcy gnamy przez las przed świtem, by zdążyć na brzask i chwilę potem czekać najpierw na niebieską, potem na złotą godzinę, by następnie w zależności od światła i układu chmur schodzić z mniej lub bardziej zadowalającym materiałem. Gnamy na zachody słońca, by zdążyć uchwycić te kilka najbardziej spektakularnych minut przed zachodem i chwilę po. I wszystko to jest zrozumiałe i jak najbardziej w porządku, każdy przecież na swój sposób chce przekazać własną interpretację podobnej sceny, bo ilu fotografów, tyle różnych ujęć.

Bliżej ziemi

Często zapominamy jednak o tym, by spróbować poszukać innej perspektywy, innych tematów, pochylić się nad pozornie trywialnymi tematami, w opinii wielu zawodowców zarezerwowanych dla amatorów uczących się dopiero na „tanich” i wyświechtanych tematach typu motylki, listki i kropelki rosy. Chyba jednak zapominamy, jak różnorodny i wielopłaszczyznowy jest ten mikroświat natury tuż przy gruncie, w runie leśnym, na zroszonej łące. Ileż tam życia, ruchu, wzorzystych tekstur, faktur i gry światłocienia! Kontemplując z bliska ten mikroświat, można totalnie odpłynąć, zatopić się w aromacie wilgotnego lasu, chłonąc jego barwy i fantastyczne formy, które zaprojektowała sama natura. Idealnie jest mieć do tego profesjonalny obiektyw makro, którym można uchwycić ten świat w skali 1:1, ale nie jest to konieczne. Chwilowo sam takowego nie posiadam, a podchodząc do sprawy kreatywnie, od lat osiągam zadowalające mnie efekty innymi obiektywami, a również świetnie oddającymi te tematy.

Po prostu wiosna!

Tak brzmiał tytuł mojej ostatniej publikacji będącej albumem fotograficznym ukazującym piękno tej pory roku w Beskidzie Sądeckim. Nie bez powodu chciałem podzielić się z Wami akurat tą porą roku w temacie fotografii w detalach. Po długich, szarych miesiącach spragnieni jesteśmy zieleni, życia i witalności, a by się nimi nasycić, najlepiej udać się w pobliski las i przyjrzeć się leśnemu runu i cudom, które w tej porze roku z niego się przebijają. Również majowe i czerwcowe łąki to inna, kolorowa bajka, która w Beskidzie Sądeckim potrafi oszołomić feerią barw i zapachów.

Ps. Artykuł miał się składać tylko z moich zdjęć, ale swoimi ostatnimi pracami zachwyciła mnie znajoma po fachu i uznałem, że jej zdjęcia znacznie lepiej oddają to, o czym piszę w tym artykule. Z tej racji do współtworzenia tego artykułu zaprosiłem świetną i cenioną przeze mnie fotografkę przyrody – Paulinę Kurnytę-Ciapałę, której dziękuję za zaangażowanie!

Konrad

Miejsca, architektura i krajobraz zwykle pozostają niezmienne. Uroku dodają im chwile, które dawkuje nam pogoda czy pora dnia, ale zawsze możemy wrócić i zobaczyć je znów. Z fotografią przyrody jest odrobinę inaczej, bo tutaj magią jest chwila. Krople, płatki, igły, błyski, bliki – mikrokosmos tuż pod stopami, blisko – czasem są tylko minuty na uchwycenie czegoś co za moment będzie zupełnie innym światem. Stąd mój zachwyt nad naturą i fotografią szczegółu i chwili. Paulina

Zobacz całą galerię:

Zobacz czwarte wydanie magazynu: